czwartek, 1 listopada 2018

USTROŃ 2018... Moje warsztaty... :)

W tym roku postawiłam bardziej na to aby sobie poćwiczyć te techniki, na które nie miałam czasu w ciągu roku. Było to bardzo trafne posunięcie, ponieważ dowiedziałam się również paru "haczyków" w jaki sposób lepiej sobie radzić i gdzie popełniałam błędy ucząc się sama.

Zjazd rozpoczęłam warsztatami z tkania koralikami na krośnie. Jestem bardzo zadowolona z efektów 3 godzinnej pracy i dowiedziałam się paru przydatnych informacji.


Następny dzień to sutaszowy wisiorek. Byłam na takich warsztatach w zeszłym roku, ale w tym niestety nie udało mi się dostać na kolczyki a Monika miała przygotowany inny wisiorek niż w zeszłym roku, więc chętnie skorzystałam w ramach ćwiczeń.



Niestety przydarzyła mi się nie miła "kraksa" na sam koniec, ponieważ wykończenie, czyli skórkę przykleiłam na przód pracy zamiast na tył, ale nawet po sekundzie było już za późno i wisiorek jest ubrudzony klejem. Ale będę go ratować jeszcze :).

Trzecie warsztaty, na jakie się zapisałam to była bombka koralikowa na szydełku. Niestety to okazało się dla mnie za trudne. Za mało ćwiczyłam ukośnik. Podsumowując "żyłka mi pękła" na tych warsztatach a to i tak nic nie pomogło ;).


Wybrałam się również na haft koralikowy na kanwie. Super, bardzo mi się spodobało i na pewno jeszcze coś powstanie w tej technice :).



Najbardziej nie mogłam doczekać się biżuterii z żywicy i rzeczywiście było warto. I to bardzo. Dowiedziałam się mnóstwa przydatnych informacji i tego również będę chciała jeszcze popróbować :).


W niedzielę byłam na warsztatach z makramy. Głowę jednak miałam już w drodze powrotnej do domu a poza tym grupa była dość spora, więc za nim doczekałam się na swoją kolej aby mi Tobatka wyjaśniła sploty była już połowa warsztatów. Mimo wszystko nagrałam sobie filmik jak Beata owe sploty wyjaśnia i mam w planie z makramy coś wykonać, najpewniej bransoletkę :).


I owoce (z bombki to raczej pestka owocu;) mojej pracy:


Bardzo podobały mi się warsztaty, na których byłam i mam nadzieję, że będę zmotywowana, aby ćwiczyć to czego się nauczyłam. Wczoraj zaczęłam sobie szyć kolczyki z sutaszu i nawet nieźle mi idzie. Jak skończę, na pewno pokażę. Nadal haftuję wróżki i czytam. Nic na siłę, to jest motto na następny twórczy rok, do kolejnego Zjazdu :).





6 komentarzy:

  1. Mogę napisać tylko jedno :) Zazdroszczę tak twórczo spędzonego czasu :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno wrócisz do tych technik i przynajmniej jedna z nich zostanie z Tobą na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe warsztaty, szczególnie te z makramy. Czekam na kolejne odsłony Twojej makramowej twórczości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo owocne warsztaty :) piekna bransoletka koralikowa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rany, dopiero przeczytałam ten wpis... Ale zdanie "żyłka mi pękła" pojęłam:))) buzk* S.

    OdpowiedzUsuń